Gile, smarki i babole czyli przygody Mam w krainie kataru
Cześć!
Dzisiaj o bardzo aktualnym z racji aury jesienno-zimowej temacie, czyli katarze i sposobach radzenia sobie z nim u niemowlaków i tych troszkę starszych dzieci. Na katar istnieje tyle określeń ile ludzi: babole, baboki, gile, kozy, smarki, gluty, fąfle, flegma, charki itd… Podobnie tyle samo jest pomysłów jak sobie z nim radzić. Usystematyzujmy tę wiedzę by na przyszłość nie mieć wątpliwości co zrobić. Zanim zaczniemy – CIEKAWOSTKA 🙂
Skąd się biorą smarki w nosie?
Katar (profesjonalna nazwa to nieżyt nosa) to nic innego jak śluz produkowany przez nabłonek w naszych drogach oddechowych. Może on być wytwarzany w ilości fizjologicznej, ponieważ nos, aby działać w prawidłowy sposób potrzebuje być nawilżony. Może być też nadprodukowany w stanach patologicznych, np. podczas zarażenia wirusami (rinowirusy, adenowirusy, koronawirusy), podczas alergii lub gdy jakieś ciało obce utknie w środku. Nos potrafi niekiedy wytworzyć do 1 litra gili na dzień (!) – niezły wynik, prawda? Każda mama wie kim jest CMD. Niee….? Naprawdę nie wiecie??? No to spójrzcie niżej:
Najczęstszą przyczyną wizyt u pediatry szczególnie młodych mam, są właśnie infekcje dróg oddechowych maluchów. Średnio 2 maluchy na 3 obecne w przychodni zjawiły się tam właśnie z powodu „kataro-kaszlo-gorączki”. Zakażenia te są właśnie główną przyczyną wysokiej temperatury, a w większości wywołane są przez wirusy: rinowirusy (25–40%), adenowirusy, wirusy RSV, grypy i paragrypy. U zdrowych dzieci poniżej 6. roku życia można spodziewać się w ciągu roku nawet od 6 do 8 przypadków kataru (!) – najczęściej gdy nadchodzi jesień a nasi milusińscy zaczynają przygodę ze żłobkiem albo przedszkolem.
Do ukończenia 1. roku życia najczęstszą przyczyną wystąpienia kataru i zatkania nosa jest zapalenie błony śluzowej górnych dróg oddechowych, związane z zakażeniem (w większości wirusowym). Przyczyną może też być przerost lub przewlekłe zapalenie migdałka gardłowego, jednak przypadłość ta w tym wieku występuje bardzo rzadko.
U dzieci od 2. roku życia katar oraz zaburzenia drożności spowodowane są zwykle infekcjami oraz alergiami (ANN – alergiczny nieżyt nosa). Właśnie w tym wieku dosyć często mogą występować problemy z migdałkiem gardłowym.
Pamiętajmy, że u dziecka, szczególnie rozpoczynającego przygodę ze żłobkiem lub przedszkolem zakażenia górnych dróg oddechowych są nawracające i jest to normalne!!! Ich układ odpornościowy zaczął właśnie naukę i pracę! Ma przecież styczność z potężną ilość nowych drobnoustrojów (nowe dzieci = nowe patogeny, dużo dzieci = dużo patogenów, zamknięte pomieszczenie, sala = duże zagęszczenie patogenów itd… ).
Fazy zakażenia wirusowego
Na szczęście większość zakażeń ma podłoże wirusowe i ma charakter samoograniczający się. Wymagają one od nas leczenia objawowego. A jakie są najczęstsze objawy? Obfity katar – najpierw wodnisty, później gęsty, zatkany nos, kichanie, gorączka, kaszel, ból gardła, ogólne rozbicie. Aby móc prawidłowo leczyć maluchy warto poznać kolejne etapy zakażenia wirusowego, a mamy ich trzy.
Choroba rozpoczyna się już wtedy, gdy nie obserwujemy jeszcze objawów – to tzw. okres wylęgania. Po odpowiednim namnożeniu się wirusa przechodzimy do fazy pierwszej zwanej naczyniową (przekrwienno-obrzękowo-wysiękowa). Skąd ta nazwa? Ponieważ na tym etapie wirusy wnikają do komórek nabłonka dróg oddechowych i doprowadzają je do martwicy – komórki te ulegają złuszczaniu. Dodatkowo zaburzony jest tzw. klirens śluzówkowo-rzęskowy. Co to oznacza? Wyobraźcie sobie, że wnętrze „rurek” tworzących drogi oddechowe pokryte jest na całej swej długości mini „gąsieniczkami” zwanymi rzęskami. Mają one za zadanie przesuwać zalegającą wydzielinę, śluz, ciało obce (cokolwiek co jest ble! i powinniśmy to wypluć) od płuc w stronę jamy ustnej. To właśnie zdolność tego transportu nazywamy klirensem śluzówkowo-rzęskowym. Mi to zawsze dobrze tłumaczy obraz rzucającego się rockmana w tłum ludzi pod sceną, który jest niesiony na ich rękach na drugi koniec sali… Ale wróćmy do tematu: w tym momencie zostają uwolnione specjalne substancje zwane mediatorami stanu zapalnego – to właśnie one powodują wystąpienie pierwszych objawów takich jak ból, gorączka, ogólne rozbicie. Substancje ten odpowiedzialne też są za rozluźnienie naczyń krwionośnych (taadaaam: faza NACZYNIOWA) przez co zwiększa się ich przepuszczalność i dlatego tej fazie towarzyszy wodnisty katar i suchy kaszel oraz uczucie zatkania nosa.
Kolejna faza nosi nazwę komórkowej (faza gęstego śluzu). W tym czasie substancje o nazwie cytokiny, które zostały uwolnione wcześniej (to właśnie te „mediatory stanu zapalnego”) prowadzą do nacieku zapalnego na komórkach oraz zagęszczenia śluzu. Na tym etapie kaszel zmienia swój charakter na mokry (produktywny) i wywoływany jest ściekaniem owego gęstego gluta po tylnej ścianie gardła (bleeech, nie znoszę jak czasem podchodzi on tak wysoko, że pojawia się w gardle).
Po tej fazie zwykle dochodzi do ustąpienia objawów i wyzdrowienia. U niemowląt i dzieci młodszych trwa to od 10 do 14 dni. Dzieci starsze potrafią poradzić sobie z infekcją nieco szybciej bo stan ten osiągają w około tydzień.
Może się niestety zdażyć, że organizm jest z jakiś powodów osłabiony i nie potrafi w pełni zwalczyć objawów choroby, albo nie stosujemy odpowiedniego leczenia wspomagającego. Zalegająca, gęsta wydzielina jest idealną pożywką dla bakterii. I tutaj rozpocząć się może trzecia faza infekcji.
Około 1 na 10 zachorowań kończy się nadkażeniem bakteryjnym. Nie wszystkie jednak muszą być leczone antybiotykiem. Część z nich mimo obecności bakterii również potrafi być infekcją samoograniczającą się.
A co z kolorem kataru? Czy zielony to zawsze bakterie i trzeba wypisywać antybiotyk?
NIE.
Obecnie mit koloru kataru sugerującego pochodzenie bakteryjne upadł. Dlaczego więc lekarze nadal pytają o wygląd kataru? A no dlatego, żeby wiedzieć w jakiej fazie choroby znajduje się maluch, żeby móc zalecić właściwie leczenie. Jak wyżej napisałam: katar w pierwszej fazie jest wodnisty i raczej przezroczysty, w kolejnej robi się gęsty i nabiera koloru (od żółtego, przez pomarańczowy, aż po wszelkie odcienie zieleni), tylko po to aby w trzeciej fazie choroby wirusowej… zniknąć!
A wiec jak leczyć właściwie?
Gdy weźmiemy pod uwagę ilość i różnorodność preparatów aptecznych „na przeziębienie” możemy się w ich gąszczu nieźle pogubić (nawet ja czasem miałam problem ze spamiętaniem nowych „cudów” proponowanych przez firmy farmaceutyczne!). Jeśli chodzi o preparaty przeciwwirusowe brak jest substancji celowanych na konkretne wirusy (no może poza grypą) – i tak mówię tutaj też o bardzo popularnej przez ostatnie kilka sezonów inozynie (Neosine, Groprinosin, Eloprine itd.) Jeśli chodzi o pozostałe, jest ich tak wiele i są tak różne, że niżej spróbuję w możliwie przystępny sposób dać Wam krótką instrukcję „które, na co, po co, kiedy”.
Po pierwsze jednak, przez cały okres choroby ważna jest:
WŁAŚCIWA HIGIENA, czyli:
A czym możemy oczyszczać nos u „niesmarkających” dzieci?
Niestety maluchy do około 2 roku życia (a niektóre nawet dłużej) nie potrafią same wysmarkać zalegającej w nosku wydzieliny. Jest to uporczywe dla najmłodszych ponieważ do około 1 roku życia oddychają głównie nosem (mechanizmy regulacji związane z jednoczesnym ssaniem piersi i oddychaniem). O ile wodnista wydzielina zostanie połknięta (kwas żołądkowy odpowiednio sobie z nią poradzi) o tyle ta gęstsza lub nawet zaschnięta, potrafi długo zatykać już i tak obrzęknięty nos, utrudniając życie dziecięcia (i Mamy 😛 ). Kiedyś do wyciągnięcia kataru używano głównie gruszek.
Obecnie pojawiły się na rynku aptecznym aspiratory do nosa. Mamy aspiratory manualne, tzn. takie których jeden koniec wkładamy do noska dziecka, a drugi – ustnik – rodzic trzyma w buzi i….zasysa! Mama (lub Tata) „wciągają” ustami przez rurkę zalegającą w nosku wydzielinę. Jak można łatwo się domyślić trzeba mieć niezłą pojemność płuc i niemałą kondycję. Poza tym niektórzy rodzice uważają tę czynność za obleśną (na przykład mój osobisty prywatny Mąż).
Następcami aspiratorów do ust są te z końcówką do… odkurzacza. Tutaj całą robotę rodzica przejmuje odkurzacz, którego moc ssąca jest odpowiednio zredukowana przez specjalny system rurek. Nie raz widziałam strach w oczach rodzica, gdy w aptece proponowałam ten typ urządzenia. Pewnie w tym momencie przez głowę rodzica toczyła się gonitwa myśli: „Czy ona oszalała?! Chce mi zabić dziecko?! Przecież wyssie mu mózg?! Czy to bezpieczne?! Co za wariat podłącza dziecko do odkurzacza?!” . Otóż drodzy rodzice, uważam to rozwiązanie za bezpieczne (są zestawy oznaczone 0+ – czyli od urodzenia) – nie sądzę aby producenci ryzykowaliby zbiorowymi pozwami rodziców dzieci z uszkodzonymi nosami 🙂 Wiadomo, że jeśli jakiś sprzęt używamy w zły sposób zawsze możemy nim zrobić krzywdę, zatem warto najpierw DOczytać, DOsprawdzać ewentualnie DOpytać co i jak, żeby nie mieć wątpliwości.
Najnowsze produkty dostępne na rynku to aspiratory elektryczne – znalazłam pozycje małe, kieszonkowe, które działają na baterie oraz jeden duży, stacjonarny podłączany do prądu.
Na pytanie który jest najlepszy, odpowiem: to zależy! Od czego? Od własnych preferencji, od sytuacji w jakiej odciągamy katar, od stanu portfela, w końcu od dziecka i jego tolerancji. Przy każdym napisałam Wam zalety i wady.
Ja osobiście preferuje i używam aspirator do odkurzacza, choć również dostrzegam wady tego rozwiązania.
Pamiętać należy o 3 złotych zasadach aspiracji kataru – niezależnie od rodzaju sprzętu:
No dobrze ale jaką wodą morską? Jest to tak rozległy temat, że stworzę o tym osobny wpis już wkrótce. Pamiętajcie jednak, że dobra woda morska NIE POTRZEBUJE konserwantu w składzie! No dobra dobra FarMatko, a skąd ja mam wiedzieć co jest konserwantem?! – pomyślicie. <klik> – wydrukujcie sobie 😀
A teraz pomówmy w końcu o leczeniu…
W pierwszej fazie naszym głównym celem jest zmniejszenie wodnistego kataru lecącego z nosa oraz zniesienie obrzęku, a co za tym idzie uczucia zatkania nosa. Można też podawać leki łagodzące suchy kaszel (jeśli taki wystąpi) aby nie podrażnić dodatkowo gardła maluchów.
WODNISTY WYCIEK I ZATKANY NOS
SUCHY KASZEL I PODRAŻNIONE GARDŁO
Poświęcę temu zagadnieniu osobny wpis, bo dziś chciałabym się skupić typowo na preparatach na katar, jednak wspomnę, że gardło możemy wspomóc preparatami POWLEKAJĄCYMI, tzn. takimi, które pozostawiają na ścianach gardła i przełyku cienką warstwę ochronną.
DODATKOWE PREPARATY, KTÓRE MOGĄ POMÓC
W drugiej fazie ważne jest rozrzedzenie gęstej wydzieliny. Istotne jest, aby odstawić leki obkurczającye naczynia (sympatykomimetyki), gdyż potęgują one zagęszczanie wydzieliny. W tym okresie wdrażamy do terapii leki mukokinetyczne i mukolityczne.
Aby podawane leki rozrzedzające wydzielinę mogły prawidłowo zadziałać niezbędne jest prawidłowe nawodnienie dziecka. Dodatkowo ważne jest odpowiednie nawilżenie powietrza (robimy to nawilżaczem – jest ich mnóstwo na rynku – lub np. mokrym ręcznikiem przewieszonym przez ciepły kaloryfer).
Leki mukolityczne (mukolityki) mają na celu zmniejszenie lepkości zalegającego kataru – innymi słowy jego rozrzedzenie. Ma to ułatwić odkrztuszenie i tym samym pozbycie się zalegającej wydzieliny. Leki z tej grupy mają też działanie sekretolityczne tzn. zmniejszają wielkość cząsteczek „gluta” co również przyczynia się do ułatwienia jego usuwania. Atutem tej grupy leków jest fakt, że nie wpływają na zwiększenie produkcji dodatkowych ilości wydzieliny (mówiąc potocznie: nie zalewa nas od środka). Najczęściej stosowanymi lekami z tej grupy są: acetylocysteina, erdosteina, karbocysteina oraz wyciągi z bluszczu pospolitego.
Drugim rodzajem leków są leki mukokinetyczne (mukokinetyki) których zadaniem jest zwiększenie transportu rzęskowego i zmniejszenie przyczepności śluzu do nabłonka – innymi słowy wspomaganie odruchu odkrztuszania i usuwania zalegającej w drogach oddechowych wydzieliny. Leki te stymulują wydzielanie surfaktantu czyli substancji, która naturalnie powleka nasze pęcherzyki w płucach aby w czasie oddychania się nie zapadały. Stymulowanie jego produkcji ma również na celu ułatwienie ewakuacji zalegającej wydzieliny. Dodatkowo leki te posiadają również właściwości mukolityczne – rozrzedzają gęsty glut 🙂 . Najbardziej znanymi są ambroksol i bromheksyna.
Oprócz wyżej wymienionych grup leków doskonałą metodą rozrzedzającą wydzielinę są nebulizacje (inhalacje). Możemy je wykonywać ze zwykłej soli fizjologicznej (0,9% NaCl) lub stężonej – hipertoniczniej (dostępne preparaty z 1,5%, 2,2% lub 3,0% NaCl). Ich działanie nieco się różni. Hipertoniczne silniej rozrzedzają gęstą wydzielinę. Izotoniczna sól fizjologiczna (0,9%) działa bardziej nawilżająco (choć także potrafi rozrzedzać zalegającą wydzielinę).
Kolejną metodą, która może wspomóc usuwanie gęstego kataru jest płukanie zatok, jednak powinna być stosowana u starszych dzieci (od około 4 roku życia) – choć jest jeden preparat dla młodszych – pokażę Wam go niżej. Polega ona na mechanicznym wyczyszczeniu zalegającej wydzieliny wraz z całym biofilmem. Dodatkowo w czasie płukania obkurczają się naczynia krwionośne, a co za tym idzie zmniejsza się obrzęk nosa. Do skutków ubocznych występujących bardzo rzadko możemy zaliczyć pieczenie i podrażnienie błony śluzowej oraz wymioty. Metody tej nie można stosować u dzieci ze stanem zapalnym ucha! A czym płukać? W aptece jest wiele gotowych zestawów służących irygacji (płukaniu). Do czynności tej używamy roztworów soli lub preparatów wody morskiej. Można również używać gotowych saszetek, które rozpuszcza się w schłodzonej, przegotowanej wodzie. Odpowiedni roztwór wlewamy do pojemnika. Irygację wykonujemy nad zlewem, obracając głowę w bok. Oddychając ustami wlewamy roztwór do dziurki wyżej do momentu, aż zacznie wypływać dziurką znajdującą się niżej. Przed zmianą strony jak i po całym zabiegu wydmuchujemy nos. Jeśli nie jesteście pewni czy robicie to dobrze, a instrukcja dołączona do zestawu jest nieczytelna/niezrozumiała w Internecie znajdziecie mnóstwo filmów instruktażowych.
Niezależnie od czasu trwania infekcji wirusowej i jej fazy równolegle powinno podawać się leki przeciwbólowe, przeciwgorączkowe i przeciwzapalne.
Zgodnie z obowiązującymi polskimi wytycznymi w zwalczaniu bólu i gorączki stosujemy paracetamol lub ibuprofen. Lekiem pierwszego wyboru powinien być ibuprofen (ponieważ działa on zarówno przeciwbólowo, przeciwgorączkowo jak i przeciwzapalnie), o ile nie istnieją ku temu przeciwwskazania. Leki przeciwgorączkowe powinny być stosowane, gdy gorączce towarzyszy dyskomfort lub złe samopoczucie.
Uffff….. to już koniec 🙂
Zdrówka!
FarMatka